
Wstęp wolny.
___________________________________________________________________________
Rzeszowski poeta, dziennikarz radiowy i – nade wszystko – raper Bartłomiej „Eskaubei” Skubisz jest uparty. Uparł się, że będzie tworzył muzykę, nie korzystając z pomocy domorosłych specjalistów od klejenia bitów w komputerze, za to otaczając się świetnymi, ogniście improwizującymi jazzmanami. I tak już chyba zostanie, bo wchodząc na jazzową, ryzykowną orbitę, odciął się od publiczności, która od hip-hopu wcale muzycznych przygód nie oczekuje. Co więcej, nawet ktoś, kto – jak niżej podpisany – ma ledwie pobieżną orientację w temacie polskiego rapu, zauważy, że Eskaubei swoje teksty układa w zupełnie innej konwencji niż średnia krajowa. To są właściwie obyczajowe poematy, to są (często, niestety, banalne na każdym poziomie) opisy stanów duszy, mieszkań, ulic i miast, filozoficzne pytania i wnioski. Nienaganną dykcją, przyjemnym głosem i bez wulgaryzmów (!) Eskaubei moralizuje (ale tak na ludzką miarę, np. że warto czasem spotkać się z kolegami w realu, a nie tracić godziny na Facebooku) i afirmuje (ale bez udawania, że świat jest wyłącznie piękny).
Tekst: za Jazz Forum, autor: Adam Domagała